czwartek, 13 marca 2008

...coś jeszcze

...wiesz, są różne np. tabletki przeciwbólowe, łykasz sobie jakis ibuprofen, łyk wody i już po bólu, ale nikt jeszcze nie wymyślil tabletki na strach ... ; )
...wiesz, gdybym ja wiedziała, co najlepiej zrobić, to moje życie by inaczej wyglądało ...;)



"...podział ludzi na pesymistów i optymistów jest głupi i sztywny. To są pojęcia absolutnie do niczego nie przystające, a wiec i bezwartościowe.
Ten sam człowiek bywa w pewnych okolicznosciach optymistą-w innych wręcz przeciwnie. Zależy to do jego doświadczeń, urazów, aktualnego stanu ducha - czasem od pogody nawet. Istnieje natomiast coś takiego jak postawa człowieka wobec rzeczywistości, sposób na jej oswajanie. Każdy wypracowuje własne metody radzenia sobie z
przeciwnościami losu, z jego niespodziankami. Ogólnie rzecz biorąc, takich postaw może bć kilka-ja znam trzy.
Pierwszy sposób, ten, który ja preferuję, pewnie najbardziej męczący dla samego delikwenta, a także jego otoczenia, polega na tym, aby nigdy nie dać sie zaskoczyć. Aby przewidzieć najgorsza sytuację, być przygotowanym na każdą ewentualność. Po prostu martwić się, czyli wyobrażać sobie wszystko, co może się stać. Ponieważ mogę się poślizgnąć, to lepiej od razu usiadę na ziemi. Jeżeli los mi tak, to ja mu tak. Nie dam si- muszę sie zbroić!
Drugi sposób na życie to postawa czułego marzyciela- uśmiechać sie do losu przyjaźnie, ufać mu. Przebłagać go pozytywnym oczekiwaniem. "Losie-mówią tacy ludzie.-Wiem, że jesteś dobry, nigdy w ciebie nie zwątpię. Nie chcę cię urazić złymi przewidywaniami. Wiem, że dasz mi wszystko- wygram w totka, będę królem. Nigdy nie myślę, że jesteś zły i niesprawiedliwy, ależ skąd! A gdybyś przypadkiem takim sie okazał - no to w końcu jakoś będzie, bo jakoś zawsze jest".
Trudna do osiągnięcia, niecodzienna i rzadko spotykana jest trzecia postawa. Prawdę móiąc znam tylko jedną osobę, która ja praktykuje. Owa kobieta mówi: "Kiedy mam zbyt wiele klopotów, staram się być jak drzewo. Nie myśleć, nie czuć, nie uciekać.Trzymać się mocno korzeniami ziemi, oddychać, machać listkami. Pozwolić kłopotom podejść całkiem blisko i dopiero gdy mnie dotknął, wtedy im się przyjrzeć. Być może część z nich odpadnie po drodze i wcale do mnie nie dotrze? A te pozostałe może nie bedą takie straszne?".
Wiem, trzeba być bardzo umocnionym w sobie, trzeba mieć mocne korzenie i grubą skórę, aby się na to zdobyć. No i trzeba wykonać wielką pracę nad sobą, aby taka postawa stała się nasza. Ale pozwólmy każdemu walczyć z losem tak, jak potrafi. Podobno Winston Churchill pod koniec życia zwykł mawiać: "Ze wszystkich zmartwień, którymi trapiłem sie w przeszłości, ponad dziewięćdziesiąt procent było niepotrzebnych". A ja? Ja już na zawsze pozostanę małym żołnierzykiem, który boi się zbliżyć do ognia, bo wie, ze jest tylko papierowy."
[R.Ligocka,Wszystko z miłości]

PS
Jedyne co mogę to przypomnieć Ci, że wszystko działa na zasadzie samospełniajacej się przepowiedni (obojętnie czy sama ją sobie wymyślsz, czy przejmiesz od wróżki).
Będzie to, w co będziesz wierzyć. Jeśli będziesz wierzyła, że sie uda to się uda...Jeśli będziesz wierzyła, że warto, to będzie warto...A jeśli będziesz wierzyła, że masz pecha, to go będziesz miała.

Brak komentarzy: