piątek, 11 marca 2016
rzeka
weszłam
drugi raz do tej samej rzeki
znów zanurzyłam się aż po drugie ja
I NIC
nie poniosła mnie ze swym nurtem,
nie pociągnęła na dno ostatecznie zatapiając
rozszarpała ubranie
pobijała o skaliste dno
zmieszała z mułem
pozwoliła raz jeszcze zakrztusić się
falą nadziei i naiwności,
zmiotła pod powierzchnię
pozwalając ponownie zgubić oddech
opaść jeszcze niżej niż dno
do głębin i moczarów
labiryntu zmysłów
i na powrót zachłysnąć się oddając
najbardziej z ulotnych chwil,
by znów zbyt szybko, za wcześnie,
z siłą właściwą tylko żywiołom
wyrzucić drugi raz na ten sam brzeg
Mówili, drugi raz nie wchodzi się do tej samej rzeki,
wierzyłam filozofom,że ta sama rzeka wraz z upływem czasu i przepływem wody,
nie jest już taka sama.
Nie wiem kto miał rację albo kto jej nie miał
... moja rzeka okazała się stojącym bagnem....
Coelho usiadłby nad jego brzegiem i zapłakał ;)
Ja, uczennica swojego Mistrza, mistrza praktycyzmu,
cynizmu i najzimniejszego realizmu pod Słońcem,
powróciłam do niego, po błogosławieństwo na drogę
do jego duchowej ojczyzny...
POST Scriptum
Pielgrzymka do źródeł okazała się pożegnaniem mistrza.
...umarł król, niech żyje król ... ;)
kolejna szalona konsekwencja splotu przypadków
zdumiewający i niewiarygodny
układ papilarnych dróg
reakcja łańcuchowa albo efekt motyla ;)
W labiryncie prób utrzymać puls
W serpentynie głupstw ZGUBIĆ SIĘ ZNÓW :)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz