kiedy nadzieja jest wrogiem
:
wtorek, 23 października 2012
piątek, 19 października 2012
styl i los
wróciłam do Bronia [Malinowskiego, oczywiście]
"O stylu. Słowo jest stworzone do oddania myśli. Dusza - jakaś nieujęta, nieograniczona przestrzeń; to, co się w niej dzieje, doznajemy w formie bezkształtnych, dynamicznych odłamów rzeczywistości. Myśl oddaje ostateczny stan równowagi. Myśl jest wyrazem równowagi. Nieskończenie zmiennego, ciągłego przewijania się rzeczywistości nie można ująć słowem, bezpośrednio. Styl powinien być obiektywnym odmalowywaniem tego, co się dzieje. Styl posługując się słowem, zdaniem, myślą, musi być nieadekwatnym wyrażeniem. Chodzi o to, aby w jak najprostszy sposób utrwalić to, co minęło, i aby zbyt tego nie uprościć. Jest wprost niebezpiecznym podciągać swoje przeżycia pod utarte kategorie, wyrażać je konwencjonalnymi frazesami. Tym gorzej, jeżeli konwencja jest z samym sobą. Indywidualność pewnej chwili jest właśnie tym, co nadaje jej istotną wartość. Nie ma bardziej beznadziejnego hasła jak: "wyczerpałeś różnorodność życia". Popęd do szukania ciągle nowych ludzi. Nieraz chciałbym wtargnąć w cudzą duszę - zaproszony ciekawym spojrzeniem.
Pogłębianie rzeczy dawnych, już wypowiedzianych."
[Bronisław Malinowski, Dziennik w ścisłym tego słowa znaczeniu, Wydawnictwo Literackie, 2008, s.84-85]
"Staje przede mną dawna sprawa ostatecznych wartości. Są pewne prawa, pewne twierdzenia nie wypowiedziane istniejące często w formie nie ujętych zarysów. Niemniej wpływają zasadniczo na bieg życia. Z nich wypływają nasze postanowienia, strona optatywna [życzeniowa] życia. Stanowią one jakby sklepienie astrologiczne nieba. Niestety nie one same kierują naszym losem."
[Bronisław Malinowski, Dziennik w ścisłym tego słowa znaczeniu, Wydawnictwo Literackie, 2008, s.90]
"O stylu. Słowo jest stworzone do oddania myśli. Dusza - jakaś nieujęta, nieograniczona przestrzeń; to, co się w niej dzieje, doznajemy w formie bezkształtnych, dynamicznych odłamów rzeczywistości. Myśl oddaje ostateczny stan równowagi. Myśl jest wyrazem równowagi. Nieskończenie zmiennego, ciągłego przewijania się rzeczywistości nie można ująć słowem, bezpośrednio. Styl powinien być obiektywnym odmalowywaniem tego, co się dzieje. Styl posługując się słowem, zdaniem, myślą, musi być nieadekwatnym wyrażeniem. Chodzi o to, aby w jak najprostszy sposób utrwalić to, co minęło, i aby zbyt tego nie uprościć. Jest wprost niebezpiecznym podciągać swoje przeżycia pod utarte kategorie, wyrażać je konwencjonalnymi frazesami. Tym gorzej, jeżeli konwencja jest z samym sobą. Indywidualność pewnej chwili jest właśnie tym, co nadaje jej istotną wartość. Nie ma bardziej beznadziejnego hasła jak: "wyczerpałeś różnorodność życia". Popęd do szukania ciągle nowych ludzi. Nieraz chciałbym wtargnąć w cudzą duszę - zaproszony ciekawym spojrzeniem.
Pogłębianie rzeczy dawnych, już wypowiedzianych."
[Bronisław Malinowski, Dziennik w ścisłym tego słowa znaczeniu, Wydawnictwo Literackie, 2008, s.84-85]
"Staje przede mną dawna sprawa ostatecznych wartości. Są pewne prawa, pewne twierdzenia nie wypowiedziane istniejące często w formie nie ujętych zarysów. Niemniej wpływają zasadniczo na bieg życia. Z nich wypływają nasze postanowienia, strona optatywna [życzeniowa] życia. Stanowią one jakby sklepienie astrologiczne nieba. Niestety nie one same kierują naszym losem."
[Bronisław Malinowski, Dziennik w ścisłym tego słowa znaczeniu, Wydawnictwo Literackie, 2008, s.90]
poniedziałek, 3 września 2012
pozwolenie
we wrześniowym numerze "Zwierciadła" Stach Szabłowski pisze
o Marinie Abramovic:
"Marina podgrzewała w czasie swoich akcji emocje, stawiając się w sytuacjach ekstremalnych. Raz krzyczała bez przerwy tak długo, aż po trzech godzinach zupełnie straciła głos, innym razem dała publiczności do dyspozycji przedmioty, między innymi sznury, noże, farby. Mogli odtąd robić z nią, co chcieli. Ludzie początkowo poczynali sobie nieśmiało, później jednak bierność performerki wzbudziła agresję: widzowie darli na niej ubranie, obcięli jej włosy, napluli w twarz. „Zdałam sobie wówczas sprawę, że jeżeli pozwolisz ludziom zrobić ze sobą wszystko, w końcu cię zabiją – wspomina artystka – kiedy po paru godzinach wreszcie się poruszałam, wszyscy uciekali ode mnie w panice”."
[Zwierciadło 9/2012]
istnieją zabijania
subtelniejsze
powolniejsze
wynikające z pozwalania
[PHOTO BY MARCO ANELLI © 2010 http://marinafilm.com/]
o Marinie Abramovic:
"Marina podgrzewała w czasie swoich akcji emocje, stawiając się w sytuacjach ekstremalnych. Raz krzyczała bez przerwy tak długo, aż po trzech godzinach zupełnie straciła głos, innym razem dała publiczności do dyspozycji przedmioty, między innymi sznury, noże, farby. Mogli odtąd robić z nią, co chcieli. Ludzie początkowo poczynali sobie nieśmiało, później jednak bierność performerki wzbudziła agresję: widzowie darli na niej ubranie, obcięli jej włosy, napluli w twarz. „Zdałam sobie wówczas sprawę, że jeżeli pozwolisz ludziom zrobić ze sobą wszystko, w końcu cię zabiją – wspomina artystka – kiedy po paru godzinach wreszcie się poruszałam, wszyscy uciekali ode mnie w panice”."
[Zwierciadło 9/2012]
istnieją zabijania
subtelniejsze
powolniejsze
wynikające z pozwalania
[PHOTO BY MARCO ANELLI © 2010 http://marinafilm.com/]
wtorek, 21 sierpnia 2012
blues
" "Czym jest blues?"- pyta afroamerykański pisarz Ralph Ellison. I odpowiada, że blues jest tym, co czarni mają zamiast wolności."[Robert Saviano, Piękno i Piekło, s. 33, Czytelnik, Warszawa 2010]
Waldeck - Midsummer Night Blues
moja wolność
mój blues
moje zniewolenie
sobota, 18 sierpnia 2012
dune - przeciw strachowi
Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("Diuna")
Frank Herbert
Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.
I must not fear.
Fear is the mind-killer.
Fear is the little-death that brings total obliteration.
I will face my fear.
I will permit it to pass over me and through me.
And when it has gone past I will turn the inner eye to see its path.
Where the fear has gone there will be nothing.
Only I will remain.
[Frank Herbert, Dune]
Frank Herbert
Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.
I must not fear.
Fear is the mind-killer.
Fear is the little-death that brings total obliteration.
I will face my fear.
I will permit it to pass over me and through me.
And when it has gone past I will turn the inner eye to see its path.
Where the fear has gone there will be nothing.
Only I will remain.
[Frank Herbert, Dune]
czwartek, 5 lipca 2012
cisza
cisza
milczę
cisza to samotność
milczenie to zawsze niemy krzyk
codzienna walka
balansowanie nad przepaścią
cisza
czwartek, 7 czerwca 2012
skomplikowana prostota
pana K. kocham z zasady,
za trafność doboru imienia
bohaterom swoich utworów
- szczególnie zwłaszcza jednej
bohaterki
teraz kocham go jeszcze bardziej
(Kornel) MAKUSZYŃSKI
dla dorosłych:
"
"MÓJ SEN"
Mój cichy, dobry sen
Takie niebieskie ma oczy,
Jak len.
Po twarzy łza mu się toczy
I cicho coś do mnie gada,
I szepce, i mówi, i kwili,
Że dziwnie jesteś dziś blada
I prosisz u godzin tej chwili
Co była, nie myśląc o trwaniu,
A przeto trwała tak krótko
I tak umarła cichutko,
Jak kwiaty,
W serdecznym pocałowaniu.
"ZAWIŁOŚĆ"
Jedną idziemy wciąż drogą,
A coraz jesteśmy dalej,
Po jednej błądzimy fali,
Łodzie się spotkać nie mogą.
Wołamy siebie imieniem,
Nie znając siebie nawzajem,
Jednym błądzimy wciąż krajem,
Nie mogąc znaleźć spojrzeniem.
Nie mamy celu podróży,
A wciąż jesteśmy w pogoni,
Nie chcemy połączyć dłoni,
Choć jedna droga nas nuży.
Cudna zaiste zawiłość!
Któż pierwszy w drodze ustanie?
Bo jedno mamy pytanie:
Czy to nienawiść - czy miłość?
"KRÓLEWNA"
Nić złotą wciąż przędzie z tęsknoty
Królewna, jak lilia biała,
Co na kochanka czekała.
Królewicz przygonił złoty,
A ona patrzy w swój sen
I mówi, że to nie ten,
Opiera ręce o tron
I płacze, że to nie on.
Lnu przędzą królewna się znoi
Na złote nitki do wianka,
Gdyż czeka wciąż na kochanka.
Przygonił rycerz we zbroi,
A ona wije wciąż len
I mówi, że to nie ten.
Nie z tych ma przybyć tu stron,
Więc płacze, że to nie on.
Aż służki przybiegły raz tłumnie
Stroić ją w letni poranek,
Gdyż przybyć ma jej kochanek...
Wtem kogoś przynieśli w trumnie,
A ona patrzy w swój sen,
I mówi, że to był ten.
Serce w niej pęka jak dzwon
I płacze, że to był on.
"
[MAKUSZYŃSKI DLA DOROSŁYCH, wybór i wstęp Andrzej Możdżonek, Wydawnictwo Interwers]
za trafność doboru imienia
bohaterom swoich utworów
- szczególnie zwłaszcza jednej
bohaterki
teraz kocham go jeszcze bardziej
(Kornel) MAKUSZYŃSKI
dla dorosłych:
"
"MÓJ SEN"
Mój cichy, dobry sen
Takie niebieskie ma oczy,
Jak len.
Po twarzy łza mu się toczy
I cicho coś do mnie gada,
I szepce, i mówi, i kwili,
Że dziwnie jesteś dziś blada
I prosisz u godzin tej chwili
Co była, nie myśląc o trwaniu,
A przeto trwała tak krótko
I tak umarła cichutko,
Jak kwiaty,
W serdecznym pocałowaniu.
"ZAWIŁOŚĆ"
Jedną idziemy wciąż drogą,
A coraz jesteśmy dalej,
Po jednej błądzimy fali,
Łodzie się spotkać nie mogą.
Wołamy siebie imieniem,
Nie znając siebie nawzajem,
Jednym błądzimy wciąż krajem,
Nie mogąc znaleźć spojrzeniem.
Nie mamy celu podróży,
A wciąż jesteśmy w pogoni,
Nie chcemy połączyć dłoni,
Choć jedna droga nas nuży.
Cudna zaiste zawiłość!
Któż pierwszy w drodze ustanie?
Bo jedno mamy pytanie:
Czy to nienawiść - czy miłość?
"KRÓLEWNA"
Nić złotą wciąż przędzie z tęsknoty
Królewna, jak lilia biała,
Co na kochanka czekała.
Królewicz przygonił złoty,
A ona patrzy w swój sen
I mówi, że to nie ten,
Opiera ręce o tron
I płacze, że to nie on.
Lnu przędzą królewna się znoi
Na złote nitki do wianka,
Gdyż czeka wciąż na kochanka.
Przygonił rycerz we zbroi,
A ona wije wciąż len
I mówi, że to nie ten.
Nie z tych ma przybyć tu stron,
Więc płacze, że to nie on.
Aż służki przybiegły raz tłumnie
Stroić ją w letni poranek,
Gdyż przybyć ma jej kochanek...
Wtem kogoś przynieśli w trumnie,
A ona patrzy w swój sen,
I mówi, że to był ten.
Serce w niej pęka jak dzwon
I płacze, że to był on.
"
[MAKUSZYŃSKI DLA DOROSŁYCH, wybór i wstęp Andrzej Możdżonek, Wydawnictwo Interwers]
niedziela, 27 maja 2012
pod słońce
http://www.slawomir-sikora.net/ znalazłam współbrata w mglistości ;)
Sławomir Sikora, Widziane pod słońce. Rzeczy mgliste
niedziela, 29 kwietnia 2012
jej głębia
jest tylko to w mojej głowie,
jest s., pustka, cisza,
upływający czas,
powtarzalność,
gościnność,
jesteś tylko
jest s., pustka, cisza,
upływający czas,
powtarzalność,
gościnność,
jesteś tylko
czwartek, 12 stycznia 2012
zdziwienie
"Był sobie człowiek, który wynalazł sztukę rozpalania ognia. Wziął więc swoje
narzędzia i powędrował do pewnego plemienia żyjacego na północy, gdzie było
bardzo zimno, dotkliwie zimno. Nauczył tamtejszych ludzi, jak rozpalać ogień.
Ludzie byli bardzo tym zainteresowani. Pokazał im, jak mozna wykorzystać ogień
- do gotowania, ogrzewania itp. Byli tak wdzięczni, że nauczyli sie sztuki
krzesania ognia. Nim jednak zdołali swą wdzięczność wyrazić, mężczyzna
zniknął. Nie zależało mu ani na wdzięcznosci, ani na uznaniu. Zależalło mu na
tym, by im sie lepiej wiodło. Następnie powędrował do innego szczepu, gdzie
znowu zademonstrowal wartość swego wynalazku. Tu także ludzie wykazali
spore zainteresowanie, trochę zbyt duże, by mogło ujść uwadze kapłanów, którzy
spostrzegli, ze czlowiek ten przyciaga wielkie tlumy, a oni traca na popularnosci.
Postanowili więc pozbyć sie przybysza. Otruli go, ukrzyżowali - możecie ująć to,
jak chcecie. Obawiali sie jednak, że ludzie mogliby zwrócić się przeciwko nim,
byli więc bardzo rozważni, a nawet podstępni. Wiecie, co zrobili? Umieścili portret
tego człowieka na głównym ołtarzu światyni. Narzedzia do krzesania ognia
położono obok, a ludziom nakazano oddawać cześć portretowi i narzedziom do
krzesania ognia, zaś oni czynili tak przez wieki. Trwał kult, ale nie było ognia."
Czytajacym ŻYCZĘ
NA NOWY Rok
OCZU UWAŻNYCH
I WRAŻLIWYCH,
BY NIE PRZEOCZYĆ,
BY NIE PRZEGAPIĆ
PRZYCHODZĄCYCH DO NAS
CZYNNIKÓW ZMIANY
I PRZEDEWSZYSTKIM ŻYCZĘ
OGNIA
narzędzia i powędrował do pewnego plemienia żyjacego na północy, gdzie było
bardzo zimno, dotkliwie zimno. Nauczył tamtejszych ludzi, jak rozpalać ogień.
Ludzie byli bardzo tym zainteresowani. Pokazał im, jak mozna wykorzystać ogień
- do gotowania, ogrzewania itp. Byli tak wdzięczni, że nauczyli sie sztuki
krzesania ognia. Nim jednak zdołali swą wdzięczność wyrazić, mężczyzna
zniknął. Nie zależało mu ani na wdzięcznosci, ani na uznaniu. Zależalło mu na
tym, by im sie lepiej wiodło. Następnie powędrował do innego szczepu, gdzie
znowu zademonstrowal wartość swego wynalazku. Tu także ludzie wykazali
spore zainteresowanie, trochę zbyt duże, by mogło ujść uwadze kapłanów, którzy
spostrzegli, ze czlowiek ten przyciaga wielkie tlumy, a oni traca na popularnosci.
Postanowili więc pozbyć sie przybysza. Otruli go, ukrzyżowali - możecie ująć to,
jak chcecie. Obawiali sie jednak, że ludzie mogliby zwrócić się przeciwko nim,
byli więc bardzo rozważni, a nawet podstępni. Wiecie, co zrobili? Umieścili portret
tego człowieka na głównym ołtarzu światyni. Narzedzia do krzesania ognia
położono obok, a ludziom nakazano oddawać cześć portretowi i narzedziom do
krzesania ognia, zaś oni czynili tak przez wieki. Trwał kult, ale nie było ognia."
Czytajacym ŻYCZĘ
NA NOWY Rok
OCZU UWAŻNYCH
I WRAŻLIWYCH,
BY NIE PRZEOCZYĆ,
BY NIE PRZEGAPIĆ
PRZYCHODZĄCYCH DO NAS
CZYNNIKÓW ZMIANY
I PRZEDEWSZYSTKIM ŻYCZĘ
OGNIA
wtorek, 3 stycznia 2012
szklany k(l)osz
noworocznie nieopty-mistycznie
lecz reflesyjnie,
czyli tak jak zawsze;
nihil novi sub solem,
powtórka z rozrywki,
tylko ta rozrywka,
co raz bardziej znikoma,
jałowa,
rozrywa s...
http://niska-kultura.blog.pl/komentarze/index.php?nid=15589789
Post Scriptum
http://zwierciadlo.pl/2011/seks/partnerstwo/mit-relacji-czyli-po-co-ludzie-sa-ze-soba
Subskrybuj:
Posty (Atom)