"Był sobie człowiek, który wynalazł sztukę rozpalania ognia. Wziął więc swoje
narzędzia i powędrował do pewnego plemienia żyjacego na północy, gdzie było
bardzo zimno, dotkliwie zimno. Nauczył tamtejszych ludzi, jak rozpalać ogień.
Ludzie byli bardzo tym zainteresowani. Pokazał im, jak mozna wykorzystać ogień
- do gotowania, ogrzewania itp. Byli tak wdzięczni, że nauczyli sie sztuki
krzesania ognia. Nim jednak zdołali swą wdzięczność wyrazić, mężczyzna
zniknął. Nie zależało mu ani na wdzięcznosci, ani na uznaniu. Zależalło mu na
tym, by im sie lepiej wiodło. Następnie powędrował do innego szczepu, gdzie
znowu zademonstrowal wartość swego wynalazku. Tu także ludzie wykazali
spore zainteresowanie, trochę zbyt duże, by mogło ujść uwadze kapłanów, którzy
spostrzegli, ze czlowiek ten przyciaga wielkie tlumy, a oni traca na popularnosci.
Postanowili więc pozbyć sie przybysza. Otruli go, ukrzyżowali - możecie ująć to,
jak chcecie. Obawiali sie jednak, że ludzie mogliby zwrócić się przeciwko nim,
byli więc bardzo rozważni, a nawet podstępni. Wiecie, co zrobili? Umieścili portret
tego człowieka na głównym ołtarzu światyni. Narzedzia do krzesania ognia
położono obok, a ludziom nakazano oddawać cześć portretowi i narzedziom do
krzesania ognia, zaś oni czynili tak przez wieki. Trwał kult, ale nie było ognia."
Czytajacym ŻYCZĘ
NA NOWY Rok
OCZU UWAŻNYCH
I WRAŻLIWYCH,
BY NIE PRZEOCZYĆ,
BY NIE PRZEGAPIĆ
PRZYCHODZĄCYCH DO NAS
CZYNNIKÓW ZMIANY
I PRZEDEWSZYSTKIM ŻYCZĘ
OGNIA